piątek, 18 kwietnia 2014

O prawku słów kilka


Postanowiłam napisać post, po pierwsze dlatego, iż dawno mnie tu nie było ;) a po drugie.. a nuż się komuś przyda! 

Co do kwestii au pair: dzwoniła do mnie konsultantka z APiA, Sylwia i po raz kolejny muszę stwierdzić, że jest genialna. Poznałam ją na spotkaniu, o którym pisałam wcześniej. Sama ją wybrałam na moją konsultantkę i jak na razie nie mogę się doczekać aż coś się ruszy ;) Zobaczyłam nieznany numer i pomyślałam "Ja piernicze, pewnie znowu *Witaj szanowny kliencie! Mamy dla Ciebie ofertę!*". Odebrałam z markotną miną i odezwałam się raczej chłodnym głosem. Kiedy usłyszałam "Tutaj Sylwia z agencji Au Pair in America" aż mnie zatkało. ;) Rozmowa była super, ale tak czy siak nie mogę zbyt wiele zrobić dopóki nie zdam prawka. Dlatego przejdźmy do tego. 

Ogólnie jestem osobą, którą wiele rzeczy stresuje. Serio. Wszyscy moi znajomi pozdawali prawko, a ja odkładałam to, licząc chyba, że zda się samo. Podejrzewam, że gdyby nie decyzja o wyjeździe, poszłabym na prawko może w przyszłym roku.. ewentualnie w wakacje. 
Zawsze wyobrażałam sobie siebie za kierownicą, ale to tylko moja bujna wyobraźnia. Kiedy pomyślałam, że miałabym wsiąść do samochodu i włączyć się do ruchu - aż mnie skręcało w brzuchu. 

Cały czas przy tym prawku trzymały mnie moje plany. Ale i tak na pierwszych jazdach miałam ochotę uciec mimo tej całej Ameryki. 





Kiedy zobaczyłam placyk, który w mojej miejscowości jest maluśki (ten ze zdjęcia jest tylko przykładowy :D ), stwierdziłam, że to jest niemożliwe, aby tu jeździły dwa auta na raz. Ach, i na bank stuknę w coś! 


Teraz myślę sobie, o co mi chodziło. ;) Nieee, nie jestem wybitnym kierowcą, nie myślcie sobie. Ciągle mnie opieprzają, że nie zrzucam biegu, krzywo parkuję. Jestem dopiero gdzieś w połowie wyjeżdżonych godzin. Chce tylko powiedzieć, JA - największy bojączek świata, że nie taki diabeł straszny. Jeśli się wahacie - przestańcie. Nie zostawiajcie tego na ostatni moment - jak ja. Im szybciej tym lepiej, potem tylko Wam się przyda. 

Totalnie nie czuję się mocna, jeśli chodzi o egzamin. Zarówno teoretyczny jak i praktyczny. No ale zobaczymy. Jakoś pogodzę maturę i to.

To co wiem na pewno już teraz: będę tęsknić za tymi jazdami jak jasna cholerka.

No, także trzymać kciuki! To rozkaz. 

9 komentarzy:

  1. Tak, za jazdami się tęskni :D Przynajmniej ja tak mam. A co do egzaminu.. nigdy wcześniej (zanim nie wsiadłam z instruktorem do auta) nie prowadziłam samochodu. Myślałam, że przez 30 godzin tego nie opanuję, a udało mi się oba egzaminy zaliczyć bez problemu, więc luzik. Podejdź do tego z myślą: będzie co ma być i dasz radę! :D Trzymam kciuki za dalsze jazdy i egzaminy ;* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też dokładnie tak samo! Ja nigdy nie siedziałam za kierownicą, a on do mnie "No to wsteczny, cofamy i włączamy się do ruchu". Myślałam, że zabiję go śmiechem :D

      Usuń
  2. Ja po prawie roku nadal tęsknie za jazdami ! Ale wiem Patryczku ty mój, że zdasz za pierwszym :D to jest bardziej niż pewne ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. trzymam kciukasy! ;d

    zapraszam serdecznie http://usasarah.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękiiiiiiii Wam wszystkim! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymam kciuki by wszystko poszło jak najlepiej! Musi się udać :) i powodzenia na maturze (również jestem tegoroczną maturzystką:D) :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja zaczęłam jakoś rok temu i bym bardzo chętnie do tego wróciła! Jazdy są suuuper! Nawet egzamin bym jakoś znowu przebrnęła ;p Będzie dobrze, dasz radę :)

    OdpowiedzUsuń